Wszystko to są atrakcje obmyślone na przyciągnięcie czytelnika (czy też widza), podobnie zresztą jak snobistyczne opisy lokali, marek samochodów, także śniadań, obiadów kolacji, które konsumują bohaterowie, a pamiętajmy przy okazji, że James Bond wędruje po całym świecie. Efektowne widoki egzotycznych miejsc, rozsianych po kuli ziemskiej, są niezwykle atrakcyjne (zwłaszcza w kinie), podane w kolorowej oprawie, z udziałem efektownych gwiazd filmowych, a wszystko po to, żeby później, niby mimochodem, przemycić sprawy większej wagi. Fleming — o czym wspominają niemal wszyscy angielscy krytycy — rozdmuchuje w swych powieściach typowy dla Anglo- sasów szowinizm narodowy. Ktoś nawet wyraził się, że powieści bondowskie ujawniają tęsknotę za utraconym, brytyjskim kolonializmem.