Z perspektywy 30 przeszło lat wiemy, że rzeczywistość nie tylko spełniła, ale nawet przewyższyła pokładane w tranzystorze nadzieje. Zrobił on wręcz szaloną karierę… aby ją jednak zrozumieć, trzeba powrócić do lampy elektronowej.Najprostszym jej typem jest tak zwana dioda. Składa się ona z dwóch elektrod umieszczonych w szklanej bańce, z której wypompowano powietrze. Przyłączmy elektrody diody do dwóch baterii. Jedna z nich bateria żarzenia — ma za zadanie rozgrzewanie elektrody, zwanej katodą. Katoda przyłączona jest do „minusa” drugiej baterii (zwanej baterią anodową), której zadaniem jest wytworzenie pola elektrycznego pomiędzy elektrodami.