Wśród tak zmasowanej propagandy wojennej ginęły sporadyczne głosy rozsądku pojawiające się tu i ówdzie: „Najpierw — pisał na przykład berliński «Kurier — oglądaliśmy na ekranie różyczki polne, potem operetki i rewie, a teraz zjawiły się filmy polityczne w tak wielkiej ilości i tak nieoczekiwanie, że można już mówić o prawdziwej haussie na ten gatunek filmu”. Jednym z głównych przebojów tamtego okresu był film O świcie, wyrażający tęsknotę za zorganizowaniem własnych, niemieckich sił powietrznych. Oto jego treść: główny bohater, dowódca hitlerowskiej eskadry wracał ledwie żywy z niewoli radzieckiej. Pierwsze kroki kierował natychmiast do swego dowódcy, by mu przekazać wiadomość o tym, że jego syn umarł w niewoli.