Jest to rzecz charakterystyczna, gdy się weźmie pod uwagę sprawę erotyzmu w filmach bondowskich. Wielu krytyków bagatelizuje element seksu i pornografii jako rzekomo nieistotny w porównaniu z falą rzeczywistego przeerotyzowania w filmach lat sześćdziesiątych, gdzie się roi od śmiałości w ukazywaniu stosunków miłosnych. Jednocześnie bowiem z filmami bondowskimi wyświetla się na Zachodzie filmy w rodzaju Jestem ciekawa (w kolorze żółtym), Ptaki umierają w Peru, Małżeństwo doskonałe, Inga chce mi się, gdzie mamy dokładne opisy stosunków miłosnych. Na tym tle podboje erotyczne Jamesa Bonda mogą wyglądać rzeczywiście dość skromnie. Ledwie — jak pisze beztrosko Krzysztof Teodor Toeplitz — konsumpcja jednej dziewczyny na jedną przygodę szpiegowską!