W filmie Don Camillo w Moskwie życic w Związku Radzieckim sprowadzono do następujących anegdot: a) kościoły są pozamykanej i przekształcone w spichlerze, na mąkę, gdzie stróże zachowali prawdziwą wiarę w Boga i czekają na lepsze czasy; b) niepewność życia politycznego w ZSRR przejawia się w tym, że zdezorientowani przedstawiciele lokalnych władz nigdy nie wiedzą, jaki portret dostojnika powiesić na uroczystym miejscu. Po tych rewelacjach można sądzić, że znajomość Związku Radzieckiego jest u autorów włoskich równa znajomości autorów Żelaznej kurtyny albo, że po prostu w realizacji filmu palce maczali Amerykanie .Nie trzeba chyba dodawać, że antyradzieckie filmy europejskie zakończyły się równym fiaskiem propagandowym i finansowym co amerykańskie.