Formalnie rzecz biorąc realizatorzy niewiele powiedzieli o samym Związku Radzieckim. Zasłonili się niejako samym tytułem filmu: jest to kraj za „żelazną kurtyną”, niewiele o nim wiadomo, można jedynie domyślić się, że panuje tam straszliwy reżim totalitarny. Szczytem zaś fantazji jest sugerowanie widzom, że Rosjanie urządzają „polowania na człowieka” w stylu gangsterskim i to tysiące kilometrów od ZSRR. Pojawieniu się filmów antykomunistycznych na szeroką skalę towarzyszyła charakterystyczna kampania w prasie amerykańskiej. Część krytyki branżowej, pozostającej na usługach monopoli filmowych miała dorobić do filmów osobliwą otoczkę intelektualną.