Osobliwa kolejność rzeczy w filmach antykomunistycznych przypomina znany motyw goethe’owskiego „Ucznia czarnoksiężnika”. Pewny siebie uczeń sztuki magicznej, pod nieobecność swego mistrza uruchomił „moce piekielne”. Początkowo szło sprawnie, młodzieniec chełpił się swoją mądrością. Później jednak, nie mogąc przypomnieć sobie zaklęcia ujarzmiającego wyzwolone siły — pada ofiarą swej lekkomyślności.Na tym urywają się podobieństwa. Z przebytych doświadczeń amerykańscy specjaliści od propagandy, a także filmowcy wyciągnęli jedną nauczkę: natrętna propaganda spotka się zawsze ze sprzeciwem ogółu. Trzeba więc szukać innych dróg przemycania antykomunistycznej ideologii: atakować w sposób bardziej zakamuflowany, elastyczny i oględny.