Jeśli z okazji pojawienia się „thrillerów” mówiło się, że są obrazem kryzysu gospodarczego Stanów Zjednoczonych z lat 1929— 1933, z tym że niejako kryzys ten przenoszą z płaszczyzny ekonomicznej na moralną, psychologiczną i obyczajową — to rzecz taka mogła dotyczyć lat trzydziestych, kiedy pojawiły się „czarne” powieści Raymonda Chandlera czy Dashiela Hammetta, brutalne w swym opisie amerykańskiego życia, gdzie rządzą olbrzymie gangi w typie bandy Al Capone, powiązanej z FBI i policją. W latach powojennych nikomu z pisarzy nie chodzi o obraz amerykańskiego życia; morderstwa na Martinie Lutherze Kingu i braciach Kennedych mogłyby przecież dostarczyć wielu cennych materiałów. Mike Spilane i jemu podobni traktują zbrodnię dla samej zabawy straszenia czytelników.
